piątek, 26 czerwca 2020

Porządki

Mój zapał do lalek wyczerpał się jakiś czas temu. Przy okazji remontu pochowałam większość z moich okazów w pudła i poupychałam po moim zawrotnie wielkim pokoju (ok. 9m2).
Na wierzchu zostało kilka bardziej reprezentatywnych egzemplarzy, które z jakichś, bliżej mi samej nie znanych względów, postanowiłam zostawić na widoku.
Obecnie mój stosunek do lalek staje się coraz cieplejszy, znowu zaczynają mi się podobać, ciesze się, że je mam i nie myślę już ani o sobie, ani o tym hobby źle, ale nie zawsze tak było.

W którymś momencie, po kilkuletniej fascynacji tematem, przeszłam od lekkiego dystansu wynikającego z nowych atrakcji, które pojawiły się w moim życiu i braku czasu na lalkowanie, do lekkiej żenady sobą, swoją kolekcją i "całym tym wszystkim". Irytowało mnie, że pomimo tego, iż temat ten mnie już nie interesuje, lalki zawalają każdy wolny centymetr mojej i tak ograniczonej przestrzeni. Co więcej, gdy ludzie pytali mnie o moja kolekcję, nie podejmowałam tematu z podobnym do wcześniejszego entuzjazmem. Wydaje mi się wręcz, że wstydziłam się trochę tego hobby i denerwowało mnie, że muszę bronic idei, która nie jest mi już w żaden sposób bliska.

Patrząc z perspektywy czasu, myślę, że powyższe uczucia były oznaką mojego późnego okresu dojrzewania, który przechodziłam, nie jak większość osób w wieku lat kilkunastu a dwudziestu-kilku. Bo chyba tak właśnie jest że mając te kilkanaście lat myślimy, że jesteśmy dorośli, stare zabawki, zainteresowania nudzą nas lub wręcz żenują. Dopiero po przejściu tego burzliwego okresu patrzymy na siebie i rzeczy, które nas interesowały czy bawiły łaskawszym okiem, z większym dystansem, mniej krytycznie i w końcu z sentymentem. Oglądamy wtedy po raz 10-ty ulubioną bajkę Disneya i w popłochu szukamy w starych gratach, swojej ostatniej, zachomikowanej ulubionej zabawki, tak żeby ją jeszcze chociaż raz zobaczyć, upewnić się że nie zginęła i jest tak cudowna jak ją zapamiętaliśmy z dzieciństwa.

Dla mnie okres buntu, a następnie wydoroślenia przyszedł całkiem późno, przynajmniej w sensie emocjonalnym. Kiedy miałam 15-lat nagle, dość nieoczekiwanie zmarł mój tata. Nie miałam z nim szczególnie silnej więzi, sprawy rodzinne na linii ojciec-matka, były dosyć napięte. Nie dochodziło do wielkich dramatów czy awantur, w domu nie było też alkoholu czy przemocy. Niemniej jednak na swój sposób bywało ciężko, a ja dosyć wcześnie zostałam wciągnięta w problemy moich rodziców. Byłam zarówno świadkiem jak i spowiednikiem, świat dorosłych pochłoną mnie dosyć szybko. 
Po śmierci taty, zamknęłam się trochę w bańce mydlanej, w której mieściło się moje najbliższe otoczenie. Moi przyjaciele, mój ówczesny, pierwszy chłopak. Nie poznawałam zbyt wielu nowych ludzi, nie wychodziłam specjalnie "w miasto". Moja codzienność była bardzo swojska, przyjazna i bezpieczna.

Dopiero po ukończeniu studiów, gdy poszłam do pracy w moim życiu doszło do małej rewolucji. Zakończyłam wieloletni związek, zaczęłam masowo poznawać nowych ludzi, spotykać się z mężczyznami. Wielokrotnie przejechałam się na nowych znajomościach, okazało się, ze ludzie kłamią, wykorzystują, są samolubni, czego wcześniej nigdy nie doświadczyłam na własnej skórze. Słowem zbierałam z dużym opóźnieniem i w trybie przyspieszonym wszelkie doświadczenia typowe dla wieku nastoletniego.Sama byłam głupia, nieostrożna, naiwna. Swoją podatność na wykorzystywanie mnie przez innych, sama sobie tłumaczyłam moją wyższością nad nimi. Ja byłam lepsza bo miałam ideały, morale, zachowywałam się fair, chciałam ufać i traktować ludzi po ludzku. Ci ludzie natomiast, szczególnie mężczyźni okazali się być źli, zepsuci, wyrachowani. Myślę, że ta konkluzja z biegiem czasu przy mnie została, ale widzę również, że moja nieumiejętność czytania między wierszami i zbytnia ufność, a przede wszystkim bardzo duża chęć bycia kochaną, dołożyły swoje do moich przykrych doświadczeń.

Dziś myślę, że jestem już na nowym etapie życia, nie jest to jeszcze stabilna dorosłość ale moje doświadczenia i rozwój emocjonalny zaczynają się chyba powoli sklejać z osią czasu mojego życia. I w tym miejscu, pojawiły się z powrotem lalki. Nie wrócę już raczej do szalonego zbieractwa sprzed lat, ale chciałabym poświęć trochę czasu na poukładanie tego co mam, nacieszenie się tym, skatalogowanie, obfocenie i puszczenie w świat tego co zbędne. Dzisiaj w związku z tematem wspominkowym, wrzucę troszkę zdjęć moich Silkstone Barbie, to miedzy innymi one zostały na wierzchu i zdobią mój pokój.
















 Jeśli ktokolwiek, z jakiegokolwiek powodu, po tak długiej przerwie, mimo wszystko zajrzy tutaj pozdrawiam :)








sobota, 6 lutego 2016

Prawie rok?!

Hmm...wygląda na to, że ostatnią notkę dodałam prawie rok temu! Szmat czasu, tyle się u mnie pozmieniało, że nawet ciężko byłoby mi Wam wszystko opowiedzieć czy wytłumaczyć...

Lalkowo tak jak dotychczas mam okresy totalnego braku zainteresowania, ale i dni czy tygodnie kiedy przeglądam sieć w poszukiwaniu nowych "koleżanek" do kolekcji :)
Jedno jest pewne - zawsze zaglądam na inne lalkowe blogi podpatrzeć jak się mają Wasze kolekcje i co ciekawego się w nich dzieje ^^

Z dużą przyjemnością i zainteresowaniem obserwuje co się dzieje z lalkami Barbie. Nowe ciałka, nowa artykulacja, ciekawe moldy. Mam wrażenie, że ktoś w Mattelu "odrobił lekcje" i zaczął wdrażać wszystkie rozwiązania, o których od dawna marzyli kolekcjonerzy! Totalnym mistrzostwem wizerunkowym jest wg mnie wprowadzenie różnego rodzaju ciałek (pulchniejszych, drobniejszych, wyższych). Good job! Taki ruch powinien na jakiś czas pozamykać buzie wszystkim narzekającym na promowanie przez Barbie nieosiągalnych standardów urody etc. 
Anyway... dotychczas pokazywałam Wam głównie bardziej unikatowe lalki z mojej kolekcji i myślę, że na razie tak zostanie ;) 
Jako, że obecnie czekam na tę ślicznotkę:

(zdjęcie podprowadzone z ebaya ;)
"Time To Go" Parnilla

dzisiaj pokażę Wam jej koleżankę z tej samej serii tj. Evangeline Ghastly "Dark Attic".
Obie lalki pochodzą z kolekcji Wilde Imagination Tonnera. Będąc szczerą niewiele wiem o tej serii, a większość lalek z niej jest dla mnie trochę zbyt mroczna czy nawet dziwaczna. Jednakże są w niej egzemplarze, które niezwykle mi się podobają jak moja Evangeline, czy prawie moja Parnilla. Lalki z tej kolekcji są wg mnie bardzo drogie, jednakże jak się poszpera na ebayu można znaleźć gołe egzemplarze w jakiejś akceptowalnej (przynajmniej dla mnie :P) cenie.

Evangeline udało mi się upolować na naszym allegro w całkiem znośnej cenie z tego co pamiętam i jestem z niej niezwykle zadowolona. Lalka była goła, ale miałam u siebie jeden z ciuszków od Meg, który idealnie pasował na Evangeline i jest nawet w tej samej kolorystyce co oryginalna kreacja lalki ;)
Poniżej klika fotek. Przy okazji sesji okazało się, że mój telefon robi całkiem zacne zdjęcia!







A Wy co myślicie o Wild Imagination? Macie lub chcielibyście mieć, którąś z lalek z tej serii? Jeśli tak pochwalcie się koniecznie którą, chętnie się dowiem co wam się podoba :D


A tu takie tam do posłuchania, molestuje dzisiaj cały dzień to i Wy posłuchajcie ;) Buziaki :*

poniedziałek, 9 lutego 2015

Deja Vu ?!

Pochwalę się najnowszą zdobyczą - Deja Vu Spicy Night!!




 

 

 


Lalkowo nadrabiam za ostatnie pół roku, a z niej jestem szczególnie zadowolona. Szybko zorganizowałam jej ciuszki i dodatki, które dostałam kiedyś od Ursi i Madzi i jest!
Ślyczna i elegancka, moim skromnym zdaniem prezentuje się lepiej niż w Tonnerowym zestawie ;)
Pozdrawiam!! :DDD

środa, 14 stycznia 2015

!

Pisząc ostatnia notkę myślałam, że wracam do lalek i bloga na dłużej. Dopiero skończyłam studia spodziewałam się dłuższej przerwy i wolnego. A tu masz, dostałam staż, po nim pracę i lalki znowu poszły w odstawkę ;)
Ponadto, mam ostatnio problem z kupowaniem lalek. Jak już znajdę chwilę, żeby sobie pooglądać to nijak nie mogę się zdecydować na żadną. Jakoś szkoda mi pieniędzy na te droższe i żadna mnie nie zachwyca na tyle żeby się przemóc i ją kupić. Ostatnio zamówiłam sobie jakąś barbiochę bo wpadła mi w oko na allegro, więc jest nadzieja :D Z dnia na dzień zdecydowałam się też kupić parasolkę do zdjęć żeby trochę sobie doświetlić w pokój ;)

Dzisiaj pokażę Wam lalkę, na którą czekałam w wakacje - FR:16 Cosmetic Surrender Elsa. Jako, że kupiłam ją bez oryginalnych ciuszków, zmajstrowałyśmy z mamą "takie coś" co chodziło mi po głowie, butki oczywiście przygotowała dla mnie Ursi :D



Więcej fotek:









Prawda jest taka, że dostrajam się dopiero do tego jak to jest pracować, myślę że jeszcze kilka miesięcy i przyzwyczaję  się do codziennych wyzwań i niepokojów. Nie jest mi łatwo bo z natury bardzo się wszystkim przejmuje. Co ciekawe od razu bez większych oporów sprzedałam się wszystkim współpracownikom, że zbieram lalki ;) Reakcja była zasadniczo pozytywna szczególnie wśród dziewczyn.
Pozdrawiam wszystkich, którzy mimo wszystko jeszcze czasami do mnie zaglądają :* :D

poniedziałek, 14 lipca 2014

Bajkowe lalki cz. 1

Wiem, wiem idę ja burza, ale czekając na nową FR postanowiłam przybliżyć Wam po trochu resztę mojego zbioru. Jak dotąd podziwiać mogliście zasadniczo perełki mojej kolekcji, a więc droższe lalki od Integrity Toys czy Tonnera. Dzisiaj jednak rozpocznę cykl bajkowych lalek, a więc plastikowych sobowtórów moich ulubionych bohaterów z filmów animowanych, w tym głównie bajek W. Disneya.
Zacznę od mojej ulubionej bajki a więc Pocahontas. Film bardzo podobał mi się już jak byłam mała, ale nie oszukujmy się wtedy każda bajka była SUPER ;) Z czasem nabierał dla mnie większego znaczenia i dzisiaj uważam go za jeden z lepszych filmów animowanych mojego dzieciństwa, który oglądać mogą zarówno dzieci, jak i dorośli nie nudząc się przy tym.
Co w nim wyjątkowego? Najważniejsze dla mnie jest to, że porusza w bardzo ciekawy i przystępny sposób kwestie tolerancji, dialogu międzykulturowego i pogodzenia dwóch odmiennych porządków cywilizacyjnych jakie reprezentują Pocahontas i John Smith. Ponadto, niezwykle ciekawe jest zakończenie filmu, nie spoilerując bo a nuż ktoś nie oglądał (nie wiem jak to możliwe, ale dobra :P), generalnie bajka nie kończy się równie pięknie i cukierkowo co inne Disney'owskie przeboje ;) Oczywiście nie było drugiej części tego filmu i tego się trzymajmy!
Jeśli chodzi o lalki z filmu mam ich aż 3! I niestety każda z nich to Pocahontas :P wszystkie z Disney Store.
Po pierwsze Disney Animators' Collection Pocahontas, tj. 16-sto calowa lalka przedstawiająca wyobrażenie czołowych animatorów studia Disneya o tym jak mogłaby wyglądać mała-kilkuletnia Pocahontas :D Mała Poca jest przesłodka uwielbiam ją i zdecydowanie jest moją faworytką- zresztą sami zobaczcie:




Druga z lalek to również 16-stka, ale tym razem przedstawiająca Pocahontas taką jaką znamy z filmu, co ciekawe lalka śpiewa ;) Ukryty w ręce czujnik i zamontowany w korpusie mechanizm, umożliwia nam otworzenie kilku fragmentów piosenki Colors of the Wind, czyli niestety angielskiej wersji Kolorowego Wiatru wykonywanego po polsku przez Edzię. Mówię niestety, gdyż od zawsze dubbingowane bajki bardziej mi się podobały, a szczególnie polskie wersje piosenek, może to kwestia sentymentu, ale tak czy siak wole po polsku ! Foty:
 


I ostatnia, powiedzmy najmniej ulubiona :p 13-steczka bez żadnych ukrytych ciekawostek:


Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to niestety stwierdzam, iż zarówno w "dorosłej" 16", jak i 13" artykulacja pozostawia wiele do życzenia. Ponadto po kilku odsłuchaniach lalka przestała mnie raczyć marnym substytutem polskiego Kolorowego Wiatru, co chyba nie jest najgorsze w tym wypadku. Podejrzewam, że bateria padła alee kto mnie zmusi do kupienia nowej :P
Macie na koniec zbiorową foteczkę i piosenkę :D



Pozostaje mi kiedyś nabyć Johna Smitha, chociaż nie wiem jak to uczynię. Zawsze jak mam do wyboru Barbie czy Kena, kupuję Barbie ;/ jednak muszę zauważyć, iż większość moich bajkowych lalek ma swoich towarzyszy życia- Pocahontas nie może być gorsza :P!
A jaka jest Wasza ulubiona bajka :D?
Pozdrawiam Anek

czwartek, 10 lipca 2014

Powrót!

Po długiej i haniebnej nieobecności powracam!!!!
Ostatni rok studiów był dla mnie dość pracowity, ale na początku lipca udało mi się obronić i jestę magistrę! Lalkami praktycznie w ogóle się nie zajmowałam, nic nowego również do mnie nie trafiło.
Dzisiaj pokaże Wam jednak co udało mi się uszyć na spółkę z mamą :P Rose wreszcie nie lata na golasa ;)







Obecnie czekam na nową FR16, dla niej już też mam uszyte ubranko, więc niebawem znowu coś naskrobie ;)
Pozdrawiam Was Serdecznie :DD