Czy to jest miłość, czy to jest…
+
Anek
Tytuł wypada dość wulgarnie, ale idealnie oddaje moje
wątpliwości odnośnie podejścia niektórych osobników do związków, seksu i tego typu
podobnych materii ;] Myślę, że
zrozumiecie mnie gdy przedstawię wam na konkretnych przypadkach, z jaką głupota
(przynajmniej w moim odczuciu) ostatnio miałam do czynienia.
Prostytuowanie się to rzecz normalna i
akceptowalna społecznie!
Eee… nie?? A jednak mam znajomych, którzy twierdzą, że tak -
o ile dziewczyna się na to zgadza (dziwny warunek ale niech będzie). Generalnie
jestem na tyle tolerancyjna, żeby nie ganiać za taką, ciągnąć za łeb i palić na
stosie, jednakże jakieś granice być powinny! Dla mnie to nie jest i nigdy nie
będzie zjawisko normalne, żeby mnie panna wmawiała, że uwielbia swoją pracę,
kocha się pieprzyć z tabunem obcych facetów albo spełnia się jako artystka
kabaretowa tańcząc na rurze…
Za dobra z niej dziewczyna…
Ewa jest fajną dziewczyną, jest miła i grzeczna… no właśnie
za grzeczna. Ja jestem przyzwyczajony, że moje poprzednie kobiety to były suki!
A ona taka grzeczna, za dobra jest i za bardzo się stara, ja lubię jak kobieta
mną pomiata. No i oczywiście kwestia co da, jak szybko da, że trzeba będzie się
postarać, bo jeszcze nie dała ;]
O i takie historie w ciągu ostatniego tygodnia osłabiały
moją wiarę w ludzkość (niesłychana kumulacja J )
Ja sobie zdaję sprawę, że moje osobiście podejście do tematu
może być nieco utopijne, co pewnie wynika z braku pewnych doświadczeń. Jednakże
muszę podkreślić, że daleka jestem od podejścia, że wszyscy mają żyć w
czystości po wsze czasy, żałujcie za grzechy i walcie głową w mur nieszczęśni!
Nie rozumiem jednak niektórych zachowań i swego rodzaju
relatywizmu moralnego, gdzie większość ludzi przestaje zwracać uwagę na pewne
wartości i normy społeczne, które nie zawsze przecież muszą być wyrazem jakiegoś
sztywniactwa i zacofania, ba śmiem uważać nawet, że wprowadzają trochę ładu i
niezbędnych zasad do życia społecznego. Dużo młodych ludzi podchodzi jednak do
tego w sposób następujący „co ja uważam za złe to jest złe, co za dobre, dobre
na pewno jest” . No i chwała i cześć młodym, że maja odwagę myśleć
samodzielnie, ale mam w rażenie, że to idzie w jakąś dziką stronę (przynajmniej
w kwestii związków i seksu) i nie wiadomo już gdzie jest granica, której
przekraczać może nie powinniśmy…
Osobiście nie boli mnie to jakoś bardzo, materacem nie
jestem, każdy sobie w swojej sypialni robi co chce… ale ludzie po kiego grzyba
wy to wszystkim opowiadacie?!
Jako, że w życiu liczy się tylko hajs i dobra dupa ;] dzisiaj sesja jest rozbierana!!!!!